Wizualnie pałacowi bardzo niewiele brakuje do lat świetności z czasów Bironów i Talleyrandów, a przecież ze względu na tragiczny stan budowli po II wojnie światowej groziła mu nawet rozbiórka. Obiekt remontowano od 1972 roku, w ostatnich dwóch dekadach korzystając z unijnych dotacji.
To wyjątkowy przykład architektury rezydencjonalnej, o ponadregionalnej wartości, ściśle związany z historią księstwa żagańskiego i dawnego Śląska. I, jak każdy szanujący się zabytek, ma swoją – zaskakującą – legendę. Okna pałacu zakończone są maszkaronami zwanymi grymasami diabła. Ich twórca wzorował się ponoć na szkicach samego mistrza da Vinci, ale rzeźb miało być 197, więc w końcu zabrakło mu pomysłów. Usłużny diabeł obiecał mu pozować, pokazując za każdym razem inną twarz. Gdy w końcu ukazał artyście swe prawdziwe oblicze, ten umarł z przerażenia.
Legenda zainspirowała żagańskiego rzeźbiarza Jerzego Kupczyka do stworzenia niezwykłej diabelskiej kolekcji. Wśród eksponowanych w pałacowych podziemiach figurek, znajdziemy i posła, i piłkarza, i prawnika, i nawet… pracownika ZUS.