Malownicza „Malowana wieś” Zalipie opodal Tarnowa. Urokliwa zagroda po malarce Felicji Curyłowej jest znakomitym, wielobarwnym przykładem miejscowej namiętności do zdobienia… prawie wszystkiego.
A zaczęło się to od chęci odświeżenia ścian pokrytych sadzą z domowego pieca… Tak, jak to wygląda w typowym wnętrzu tzw. chaty biedniackiej, Felicja Curyło mocno rozpropagowała sztukę zdobienia. Dom Felicji. Wzorki na czarnej powale w sieni namalowano białą glinką, a ściany pełne papierowych wycinanek i malowanek.
Dom Stefanii. Drugim w zagrodzie jest zbudowany w 1886 r. dom Stefani Łączyńskiej, również malarki. Typowa dla tego regionu szeroko frontowa, jednotraktowa chata z dwoma wejściami składa się z trzech pomieszczeń: izby czarnej (z piecem), białej (gościnnej) i komory, czyli spiżarni na zapasy.
Obie artystki dzieliły upodobanie do ludowego zdobnictwa. Swoje pomysły na różnego rodzaju ozdoby, bukiety i pająki gospodyni realizowała korzystając z opakowań po słodyczach, tasiemek, słomek, kapsli, nitek, tkanin materiałowych… wszystkiego, co miała w zasięgu ręki.
W domu Pani Stefanii wymalowane są nie tylko ściany, powały i piece, ale również meble, naczynia, wiadra i butelki. Nie zmarnował się ani jeden kawałek tapety, ani tekturka, ani jedna kartka z brulionu. Ani jedna płaszczyzna, na którą mogła przenieść swoje artystyczne wyobrażenia.
Ozdoby wewnątrz, ozdoby na zewnątrz. Zresztą, w Zalipiu ozdoby można spotkać w najmniej spodziewanych miejscach, nawet tam, gdzie król piechotą chadza. Na terenie zagrody znajdują się również: stodoła, w której wystawiono dawny sprzęt rolniczy i transportowy oraz dawna obora, mieszcząca obecnie sale warsztatów muzealnych. Podobno zalipiańskie malowane chaty zainspirowały twórców gry komputerowej Wiedźmin. Warto przekonać się samemu, ile w tym prawdy.